Łoj. Zrozumiałam już x czasu temu, że marnotrawie czas i nic nie robie zeby go nie marnotrawić. Dzisiaj wracałam do domu zmęczona i nic nie zrobiłam i nadal jestem zmęczona i ciągle nic nie zrobiłam. Tym moim systemem to ja się zwyczajnie wykończe.
Znowu mnożą mi się problemy. Jest taka rzecz, której nie lubie- a mianowicie kiedy mnie ktoś ocenia. A jeśli jeszcze jest to niesłuszna ocena to już wogóle. Przychodząc do ochronki oczekuje, ze będą wszycy mili itp. Co chwila jakieś rozczarowania. Powinnam chyba szerzej otworzyć oczy i nie ubierać sobie ludzi w kolorowe ramki, bo na dobre mi to nie wyjdzie. Na każdego staram się patrzeć z jak najlepszej strony jego ego - czasami jest tak, ze nawet jak ktoś ma wady, takie ze wszystkich drażnia i denerwują- mnie nie, a powinny czasami.
Jeśli mnie juz tak coś kopnie, ze musze komuś coś powiedzieć to mu to powiem- w rozmowie, normalnej rozmowie. Jeśli komuś musze coś wytknąć, bo juz się nie moge na to patrzeć, albo jeśli ktoś chce mojej rady to powiem- obiektywnie. Ludzie nie potrafią mówić tego co ich w drugich denerwuje. Rozgadują na około - a sam zainteresowany często o niczym nie wie, a potem dowiaduje się od osób trzecich i kredki.
Zrąbana atmosfera ochronki !
W klasie stosuki o wiele lepsze. Oni chyba widza, że ja nikogo nie obgaduje za plecami i nikomu nigdy nic złego nie życze. Nawet tego ich głupiego gadania nie biore do siebie. Heh nawet ten Kriss co zawsze mi dokuczał i łapał mnie na wszystkim teraz pisze do mnie sweet smski. I fajnie bo przynajmniej naucze się poruszać w społeczeństwie.
Boli mnie tylko ta kaseta ze 100-dniówki. Nie ten głos na nie te klatki ;( Dzięki Elek za pomoc- szkoda, że tak wyszło! Nie wiem czy w klasie mi się dostanie czy jak, ale trudno raz się żyje :P
Szkoła i szkoła - nauka i nauka... ogólnie nudy.
Poznałam ostatnimi czasy takiego Staszka co mieszka u nas na osiedlu. Jest bezdomnym ma 35 lat. Jest taki dobry... Ciągle mówi mi "Bo wiesz Beatka jak to jest, nikomu nie możemy ufać". Spodobała mi się ta osoba. Gadałam dzisiaj z nim długo i lubie z nim rozmawiać- przecież też człowiek i to chyba nawet lepszy od tych wypucowanych manekinów. Każdy człowiek jest jak nowa księga. Czasami gruba i bogata, czasami uboga. Każdy dzień to tak jakby jedna kartka księgi życia i jeśli nic się nie wyniesie z tego dnia - karty będą puste. Kolejna dewiza: "Nigdy nikogo nie oceniać, by nie być ocenianym".
Wiosna przyszła... Może się w końcu zakocham- chociaz już tak długo nie było we mnie tego uczucia, że juz powoli nie wierze w miłość, ale kto wie... zawsze musi być ten płomyczke nadzieji.
Andy nie ma... i smutno i nikt nie szczeka... tylko kotek miałczy na cały głos, że chce na dwór, na śmietnik. Czasami myśle sobie, ze tej mojej Andeczce serce pękło, jak przyszedł do nas Szatraj. Już nie była ona w centrum uwagi i kotek przeszedł na pierszy plan, a ona biedna nie chciała się narzucać i poczuła sie niepotrzebana :( Ech... Nie wiem nie wiem. Może i lepiej, ze zdechła - przynajmniej się nie męczyła. Gdyby miała zdychać przez 2 tygodnie nam na oczach- to ja juz wole tak jak jest.
Dobra ide się poucze. I tak jeszcze wielu spraw nie omówiłam, ale święta idą to się wyżyje.