Komentarze: 2
Oj znowu moje życie zaczyna się komplikować. Znowu patrzę na nie przez pryzmat człowieka zatracającego swoje wartości. Są pewne rzeczy, których nie można pokonać. Tylko, że te rzeczy są widoczne dla osób, które jeszcze walczą. Walka ze światem to walka z samym sobą, bo czasami mówi nam jedna połówka: zrób tak, podporządkuj się, nie będą się ciebie czepiali i będziesz sobie żył wygodnie do usranej śmierci. Właśnie chodzi mi o to słowo WYGODNIE! Wygodnie jest myśleć tak, aby nikomu się swoim myśleniem nie narazić; wygodnie jest mówić, rzeczy, do których nikt się nie przyczepi- a my będziemy żyli, trwali chodząc z miejsca na miejsce i będziemy myśleć tak jak każdy, tak jak wszyscy i co więcej będzie nam z tym dobrze. Otworzenie takim osobą oczy to tak jakby zrobić im pewną krzywdę, bo wcale nie jest tak, ze każdy chce widzieć prawdę- wcale tak nie jest- przekonałam się o tym nie raz..
Słyszałam na mnie różne określenia, jedne budujące, drugie mniej, np. jedni mówią na mnie „ooo mały buntownik przyszedł”, a Kriss z mojej klasy, może to w żarcie było powiedziane, ale określił mnie jako „Pieprzony melancholik” heh przynajmniej ktoś…
Moje poglądy będą zawsze inne, na niektóre godzę się jakbym miała zgodzić się na śmierć własnej matki. Nie wiem czy koniecznie trzeba tak, ale wg. inych trzeba TRZEBA bo tak trzeba bo tak ma być i tak już jest i będzie zawsze i będzie do przeklętej śmierci i na wieki i tak na pewno będzie bo ONI mają racje bo ja NIE!! BO JA NIE….
Ojojoj ;( Co za świat okropny, okropny, okropny… Najgorsze jest to, ze np. zależy mi na czymś, albo raczej na KIMŚ – bo to tylko o osoby chodzi! Do cholery o małe osóbki- nie znające życia, wpadające do tego życia jak kamień do głębokiej wody, bez szansy, bez najmniejszej szansy wydostania się na ląd… A ja co? I co, ze mam 18 lat? I co? To znaczy, ze coś mogę? Nie! Dzisiaj przekonałam się, że mogę mało… albo nic.
Nie pozwalacie mi walczyć? Ciekawe, którą to już osobą jestem z kolei ? Hmmm ta liczba przekracza moje wyobrażenie. Walka? Ale w imię czego, w imię jakiej idei? Nie ma takiej idei, dla której można by walczyć?
Hmm Trudne to wszystko. Borykam się w sobie i ciągle jakby mi się dusza na pustych ludzi zamykała, na tych bez idei bez swoich wartości z wyuzdanym swoim JA! Myślę i coraz wyższa staje się bariera ja - ludzie…
Podświadomie szukam osoby, z którą mogłabym się podzielić tym wszystkim. Chciałabym takiej osobie powiedzieć: słuchaj jest taki czy inny problem, chce zmienić to czy tamto. Ale jak do tej pory i od tamtej pory nie znalazłam nikogo takiego – nieegoistycznego, dobrego, a co najważniejsze MOJEGO. Bo już mi powoli brak zrozumienia, akceptacji, podpory, opieki…
Ale póki co pozostaje mi być samej …..