Komentarze: 2
Pije sobie właśnie słodka kawe. Pamiętam jeszcze zanim zasypiałam wysyłałam sygnałki do P. już mi sie wszystko rozmazywało i obudziłam sie dopiero teraz. Na angielskim to myslałam, ze połoze sie tej pani na łóżku i zasne- na szczęscie ona zuwazyła mój stan i powiedziała zebym sobie juz poszła bo zbladłam strasznie. No to wziełam i poszłam...
Przemek nie mam ochoty sie denerwowac na Ciebie, bo chyba tylko ty potrafisz mnie tak pięknie z równowagi wyprowadzic. Buraku :D:D:D
Ale... dzisiaj na ochronce rozmawiałam z dziewczynka - to co usłyszałam graniczyło z moim wyobrazeniem o patologii. Tak podziwiam tych ludzi którzy zgodzili się w ogóle stworzyc takie miejsce. Nie mogłam słuchac tego co ona mi mowiła - co to za swiat??? Mówiła tak spokojnie o tym wszystkim, chciała pomocy, a co ja jej moge pomóc- chyba tylko rozmowa ;( Nienawidze dorosłych!!! To dziecko tak bezbronne - przypominało mi róże, która rosnie w gorach i walczy zeby nie zginać, rosnie tam gdzie nie jest jej miejsce- jak w sonecie Kasprowicza. Czemu, za jakie grzechy te małe istoty maja tak cierpiec? Jej brat, malutki chlopczyk potrzebuje męskiego autorytetu, a widzi za przykład swojego ojca i wcale mu to na dobre nie wychodzi - to potem wszystko widac wsrod dzieci, jak kto ma w domu. Do ochronki przewaznie chodza dziewczyny jako opieka - znaczy kurde no ja chodze i tyle by było co do tej parafii ( no Daria to od swieta przyjdzie). Potrzeba tam faceta jak wody na pustyni by cos się zmieniło- ja jeszcze zdołam je tam wszystkie wyprzytulac, ale z chłopakami lac sie nie mam zamiaru- chociaz jedna walke mam niedokonczona :)
Jutro idziemy na basen do mojej szkoły i Shreka ogladamy i cos tam jeszcze bedziemy robic. Kazde dziecko to ogrom cierpien, strachu i bólu- kazde z nich to osobna historia krzywdy. Kazde spotkanie z nimi doswiadcza mnie czegos nowego- nie moge ich tak po prostu zastawic, bo mam lekcje czy lektury- to staje się nie wazne. Te dzieci sa juz moje, juz sie do nich przywiazałam i one przywiazały sie do mnie. Czasami czuje sie bezsilna, wydaje mi sie ze im nie pomagam, ale sama obecnosc to juz wielkie cos- one tego pragna. Szkoda, ze tak malo ludzi tam chodzi- tyle młodziezy nudzi sie w domach a mogli by przyjsc, jakies zadanko zrobic z dzieciakami. Ja umie matematyke, troszke historii, ale ze wszystkigo im nie umie pomoc. Na angielskim juz sie wykładam, a na fizyce tym brardziej. Jesli macie czas, chęci i troche zdrowego podejscia do dzieci to ja tam was wprowadze ;) wiecie jak mnie znalezc ziomki.
A to własnie były przezycia...