Komentarze: 2
Dzisiejszy dzień to jak z czarnego scenariusza. Zdechła moja ukochana psinka. Straszny widok. Wszyscy w domu, jak nigdy, poszli spać wcześniej, wykończeni całym dniem. Anda zdechła rano na moich rękach. Poszłam do szkoły, ciagle płakałam. Od godizny 11 odliczałam minuty kiedy mój tata przyjedzie do domu i będzie chciał wyjść z Andeczką. Nic tego nie zapowiadało ... Wczoraj jeszcze biegała, bawila się z psem od sąsiada, wszystko jadła- tylko przytyła na brzuchu, ale myśleliśmy, że to normalne. Przez noc ciężko i szybko oddychała, a rano juz ją rzucało. Tata jak przyszedł do domu i zobaczył koszyk z karteczką: tata nasza Anda nie żyje, powiedział, że zrobiło mu się tak strasznie smutno, że już nigdy jej nie weźmie na spacer. Mama to ryczała. A Anda jak zabaweczka została włożona do pudełka po skanerze i zakopana gdzieś. Sama nie wiem gdzie, bo musiałam pojechać do szkoły w tym czasie.
Taka malutka... Jej nie ma, a życie się kręci dalej ;( Głowa mnie strasznie boli, oczy szczypia, na jutro nic nie umie, a mam 2 najważniejsze sprawdziany. Robie sobie kawe i sprobuje chociaż troszke się nauczyć, chociaż wolałabym się położyć i przespać ten straszny dzień... okropny dzień, najgorszy na świecie...