Archiwum 03 marca 2005


mar 03 2005 Łojjoj
Komentarze: 1

Dziwi mnie jedna zależnośc rzeczy, że czasami chcemy komuś zrobić dobrze, a robimy mu wielką krzywde swoją dobrocią. Czy to nie jest grzechem, takie zachowanie? Ja nikomu na siłe pomagać nie będę i nie takie jest moje zadanie, ale wydaje mi się, że ja nie krzywdze kiedy juz pomagam. Dajmy na to potencjalna pani B. zrobiła dużo dla innych, dała wiele z siebie, ale gdy jej coś nie pasuje to stara się pozbyć delikwenta jak najszybciej i jak najskuteczniej solidaryzując się z osobami, które mają chociaż troche podobny pogląd jak ona.

Może ja jestem tępa, może ja nie rozumie pewnych rzeczy; byc może, że pedagogiczne, wychowujące, uzupełaniałące moralnie jest ewidentny ochrzan dziecka na tle całej społeczności dzieciencej. Może... Ja nie wiem to buduje i sprawia, ze dziecko staje się lepsze, mądrzejsze a co najważniejsze nie będzie uprzykrzać się otoczeniu gdy wylewa się wszystkie śmierdzące pomyje na wierzch, chociażby nie były zgodne z prawdą, czasem to tylko domysły.

To tak samo jakby ktoś powiedział o kimś, Bóg zachowaj aby nie o Tobie, ze jest złodziejem, a ta osoba nigdy w życiu nic by nie ukradła. Lub inaczej gdyby osoba, która raz w życiu coś ukradła i by zrozumiała, ze zrobiła źle i nie popełniłaby nigdy więcej takiego przestępswa była zawsze oskarzana o kradzież... Taka jest nasza mętalność - tak myślimy my, że jak juz raz ktoś się czegoś dopuści to będzie się dopuszczał tego samego do końca życia i po życiu bo taki on już jest, ale... Nie można wykluczyć tego, że osoba się zmieni, ze zmini się jej punkt widzienia jej wartości.

Kiedy ja widze, że mojemu dziecku dzieje się krzywda, ba naszemu dziecku, nie wykluczam tu Ewki i Konrada- chociaż teraz Jemu zależy bardziej, bo Ją wywiała miłość uuuu amore :) Tak, więc dokańczam, kiedy widze, że Patrycji - dziecku oficjalnie straconemu - dzieje się krzywda i jej świadomość nie jest na tyle sprawna żeby się ratować, a jeszcze jest atakowana przez tych co mają jej pomgać, zaczyna się we mnie wzburzać ta agresja, która chce ratować wszystkich z Ptrysią na czele.

Dzisiejsza rozmowa z nią dała mi kolejny punkt zaczepienia i może uda mi się do niej dotrzeć. Widze, że ona szuka pomocy, a ja jestem w stanie jej ją dać i chce, ale sęk w tym czy mi się uda... Na cieniutkiej niteczce to wisi, aby oby żeby

Amen

ananke : :