sty 22 2005

xŁukasz


Komentarze: 9

Oj... nie wierzyłam, ze mu sie uda cokolwiek do mnie przemowic, ze cokolwiek do mnie dotrze. Ksiadz Łukasz jest cudem chyba- poznac go to wielki zaszczyt. Jest natchniony i to widac. Zrozumialam wiele rzeczy, zrozumiałam to z czym sie tak sprzeczałam zawsze. Oczywiscie, ze nie pojde sie sakramentwac (czyt. spowiadac) ale... To co on mi przekazał w ciagu tych 2 godzin rozmowy było czyms wielkim, czyms waznym. Jego spojrzenie na swiat stało sie dla mnie wzorem.

Dla mnie, x. Łukasz jest człowiekiem- patrze na niego jak na dobrego człowieka - nie jak na księdza. On to widzi i chyba mu to pasuje. Rozmawialismy luzno, powiedział mi wiele rzeczy, które naprawde zachowam dla siebie i będa mnie budowały- moze przez całe życie...

Dowiedziałam sie kolejnej wstrzasajacej rzeczy o moich dzieciakach. Gdybym mogła to bym ich wszystkich zabrała z tego swiata tam gdzie jest dobrze i miłosnie ;) ale tak sie nie da. Ralia mnie przewyzszaja, to jest straszne co sie tam dzieje... straszne- tego po dzieciach nie widac, czasami sobie sprawy nie zdajemy w jakim my swiecie zyjemy. Gdzie sie obracamy. Jestem z dzieckiem na codzien - widze ze ma problem bo jest nadpobudliwe, ale az takie. CZEMU??  

Mnie to przerasta - same słuchanie tego co one przechodza, jaki ból jakie cierpienie- a co dopiero ich samych jak one musza z tym zyc! Dzieci takie małe cuda takie małe piękne istoty- dopiero wkraczajace w siwat dorosły. One juz sa dorosłe tak jak ja czy Ty a nawet bardziej- o wiele bardziej.

Probuje im pomoc ze wszystkich sił- będe sie starac aby we mnie znalazły oparcie. Ech nigdy nie lubiłam nawiedzonych ludzi, ksiazek - gardziłam tym, a teraz rozumie tych ludzi doskonale - obracam sie w sród nich i widze jak im jest to potrzebne. Szanuje to i respektuje.

Dzięki za to, ze Bóg dał nam takiego ksiedza- tyle tylko zeby był z nami i pomogł nam te dzieciaki wyprowadzic na prosta.  A pewno tak będzie...

  

ananke : :
23 stycznia 2005, 12:43
Wiem jak to jest z takimi rozmowami, bardzo budują i czasem otwierają oczy, a najważniejsze w nich jest to,że można wracać do tych słów, wyrywać je w pamięci i isć nimi do przodu
Ananke->ShadowOfAngel
23 stycznia 2005, 09:38
Wiesz... ja też tak myślałam jak Ty- postawić moją opinie a Twoją to jak dwie krople wody. Dalej sądze, że kościół jest mi nie potrzebny- Bóg tak, ale nie kościół. Zrozumiałam jak bardzo ważny jest kosciół dla ludzi- tam sie odnajdują, tam zostają wysłuchani. Kościół tyle dobra robi dla osób, które do niego chodzą. Spowiedz, ale taka prawdziwa- tak bardzo wpływa na samopoczucie ludzkie- czasami nawet uchrania od chorób psychicznych. Tylko podkreślam- spowiedz a nie regołka przy kratce : Zrozumiałam bardzo wiele - jak bardzo jest potrzebny. A o byciu Boga- dla mnie Bóg jest bytem- jest wszędzie, tak samo jak u Ciebie. Ksiądz mówił mi, ze w kościele jest Bóg pod postacią chleba i wina- sam Bóg przeciez tak napisał w Piśmie. Tak to prawda było coś takiego. Ponoć chodzimy do kościoła właśnie dla tego Boga, bo on nas tam przyjmuje, gości nas w swoim domu. Ks. chcił zebym zrozumiała, ze kosciół to nie księza to nie biskupstwo - tylko wszyscy ludzie, ci co ch
23 stycznia 2005, 03:01
widzę że dwie notki dziennie to u Ciebie standard :) no cóż, postaram się zatem jeszcze czesciej wpadac :) Co do księdza... wyślij go i do mnie... bo ja nie wierze w kosciół, Bóg... może i gdzies on tam jest ale nie w niebie... on jest w mojej podswiadomosci jest wytworem mojej fantazji którą ukształtowano mi od malego, ale dlaczego mialbym go z tamtad wymazywać skoro nic zlego nie robi a nawet przeciwnie... Ksiądz... przydałby się abym zrozumial w koncu ten korupcyjny system rządznia na świecie. Bo skoro Bóg jest wszędzie to czy muszę chodzić co niedziele do kosciola? skoro slyszy moje myśli to czy muszę na glos mowić i manifestowac jak jakas stara babcia w koscile i wykrzykiwac doń moje modlitwy? przeciez mnie i tak uslyszy... a czy Bóg chcialby abym za to ze wierze musial płacic komus? chyba niechcialby... i ja rózniez niechcialbym. trzymaj się cieplutko :*
23 stycznia 2005, 00:24
Wiem, Eluś wiem ;) ale sie rozkręciłaś. Dla mnie to Ty mozesz nic nie mówić i tak będziesz dla mnie ciekwa i fajna :D Tyle pracujesz, ze zdasz tą mature na 100% ja niestety nie daje z siebie tyle- nie potrafie żyć tylko szkołą- nie umie tak. Pragne wrazen. Podziwiam Cie za to poswięcenie. Wzruszyłam sie. Ze tez ja sie wzruszyłam :D hehe ja też o Tobie myśle i chce zebyś wiedziała, ze też własnie 2 mandarańcze zjadłam. To napewno cos znaczy :D Buźka
Elek
23 stycznia 2005, 00:12
Wiesz... ja wcale nie mam do Ciebie żalu o to, że nie masz czasu. Ja sama łapię się na tym, że unikam kontaktu z ludźmi (jak już pisałam). Widzisz... przecież Ty przyjeżdżasz do mnie często. To ja nie odwiedzam Ciebie. Ale nie dlatego, że nie chcę. Po prostu czasem zastanawiam się, co bym mogła Ci powiedzieć ciekawego. Moje życie jest takie nudne, monotonne, nic się w nim nie dzieje. Ty zawsze masz wiele do powiedzenia. Cholera, znowu zaczynam bredzić :D Chyba jednak wraca mi humor, bo czuję sie świetnie po zjedzeniu 2 mandarynek :P A co do księdza Łukasza - widuję go co niedzielę na mszy o 10:30 - rozmawia i śpiewa z dziećmi, widać, że je kocha. Bardzo lubię patrzeć jak dzieci podchodzą do ołtarza, gdy tylko jego głowa wychyli się zza drzwi :) Na początku wydawało mi się, że nie potrafi śpiewać, ale się rozruszał :P Wcześniej był inny ksiądz, który rozmawiał z dziećmi - ks. Bogdan. Wydawało mi się, że nikt go nie zastąpi. Ale ks. Łukasz go przerósł. C
23 stycznia 2005, 00:06
Cieszy mnie to ze w czerwcu tego roku Twoj wspaniały przyjaciel będzie księdzem
www.janemo.prv.pl
22 stycznia 2005, 23:25
w czerwcu tego roku moj przyjaciel bedzie ksiedzem wspanilay czlowiek
Pocahontas
22 stycznia 2005, 23:17
Czyli życzę powodzonka ... dzieci, to siła, warto w nie inwestować, kocham dzieci ...
Paweł
22 stycznia 2005, 23:08
hhhm szkoda dzieci a ks. Lukasz jest debesciak :D

Dodaj komentarz